Oj dawno nie byłam w Zakopanem. Ostatnio, kiedy zdobywaliśmy jaskinię Mylną. To było parę lat temu. Zatęskniłam za powrotem. Dodatkowo mam świadomość, że w zasadzie bardzo mało znam Tatry i Zakopane.
Ruszyliśmy.
Plan był taki: że coś dla mnie i dla męża. Mąż lubi jazdę na nartach, ja piesze wycieczki.
Podzieliliśmy dzień na dwie połówki. Do 11.30 narty, a potem zmiana kombinezonu narciarskiego na strój do trekingu i na szlaki.
Mieszkaliśmy koło Szymoszkowej w Hotelu Royal Hill. Pokój z aneksem kuchennym i łazienką ładny, ale 100 m od Royal Hill stoją stacje wysokiego napięcia. Na zdjęciach ich nie widać, a szkoda, bo byśmy nie zarezerwowali pobytu. Śniadania w formie kateringu - nie sprawdziły się. Za każdym razem prawie to samo: talerz z żółtym serem, wędliną, czasami jajko, serek topiony, dżem w opakowaniu z plastiku. Rozpieścił nas Dask Resort w Szklarskiej Porębie. Tamte śniadania - to była czysta przyjemność. Mógł być gofr, naleśnik, jajecznica, wszystko o czym można pomarzyć na śniadanie.
Szlaki, które przeszliśmy:
- cały czarny Dolny Regiel, od Wielkiej Krokwi aż do Kościeliska (powrót busikiem)
Dolny Regiel to taki spacerownik. Rodzice z dziećmi na sankach, turyści. Widoki takie jak powyżej. Trasa łatwa, raczej płaska. |
- Dolina Strążyska do Siklawicy (tam zauważyliśmy, że się ślizgamy i kupiliśmy raczki)
Siklawica zamarznięta |
Raczki firmy Camp - sprawdziły się! |
- Doliną Białego do Górnego Regla i do Kalatówek, stamtąd do Kuźnic i busikiem na Krupówki.
Widoki z Górnego Regla |
- Z Kuźnic zielonym szlakiem na Hale Gąsienicową i dalej nad Czarny Staw, powrót do Kuźnic i znów busikiem
Stoimy przy rozwidleniu na Przełęczy między Kopami. Nad Czarny Staw można dojść Doliną Jaworzyńską, albo przez Skupniów Upłaz. |
Już niedaleko. Cała paruję. |
Hala Gąsienicowa |
W drodze powrotnej niebo zrobiło się kolorowe i z daleka był widoczny Giewont |
- Busikiem do Palenicy Bialczańskiej i stamtąd do Doliny Pięciu Stawów do schroniska i z powrotem. Tu zaskoczyło nas strome podejście, ale niezbyt długie i daliśmy radę. Najbardziej dokuczył nam deszcz, który ostatniego dnia utrudniał nam chodzenie. Byliśmy cali mokrzy, ale dopiero to odczuliśmy, kiedy w drodze powrotnej wysiedliśmy z busika.
Dolina Pięciu Stawów po wyjściu ze schroniska |
Jazda na nartach z Szymoszkowej bardzo przyjemna. Stok jest dość długi nawet na początku trochę stromy. Rano od 9.00-11.30 warunki były bardzo dobre, zwłaszcza, że większość przychodziła na stok dopiero koło 11.00.
Warunki narciarskie - znakomite |
Zaliczyliśmy dwa schroniska. W tym jedno tylko z zewnątrz: Murowaniec.
Drugie w pełnym tego słowa znaczeniu tzn Schronisko w Dolinie Pięciu Stawów. Te drugie uratowało nam życie, bo byliśmy cali mokrzy i wymęczeni. To najpiękniej położone schronisko w jakim byliśmy. Ruch tam większy niż na Marszałkowskiej.
Z restauracji zaliczyliśmy Gazdowo (ceny umiarkowane, jedzenie bardzo dobre, ale grzane wino niestety wywołało ból głowy), Tradycja (Bachleda - Córuś) góra i dół. Na górze drogo, ładnie i dobre jedzenie. Na dole kuchnia włoska i marne jedzenie. Na górze byliśmy bez rezerwacji, ale udało się zająć stolik 2 osobowy. Poza tym było dużo wolnych stolików.
Kawiarnia Na czwartym pietrze nad Tygodnikiem Podhalańskim, dość urokliwe miejsce, można poczytać sobie gazety i zjeść ciastko za 24 zł i herbatkę marzeń - za 17!
W drodze powrotnej zaliczyliśmy Restaurację Siedlisko, gdzie była kolejka, nie ma rezerwacji, jest dobre jedzenie i umiarkowane ceny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz