Te zdanie dało początek mojej podróży w te okolice. Piszę 'okolice', ponieważ sama Białka nie jest duża i jak ktoś lubi przygodę i zwiedzanie, to jadąc w tamte strony, na pewno będzie chciał zobaczyć wszystko to, co jest dookoła.
Karnet na wyciągi jest dosyć drogi, bo kosztuje 95 zł na dzień. Lepiej wykupić go przez internet. Za 3 dni całodniowej jazdy zapłaciłam 250 zł. Karnet obejmuje również lodowisko, które znajduje się w centrum Białki.
W ramach jednego biletu można korzystać nie tylko z wyciągów na Kotelnicy Białczańskiej, która znajduje się w samym centrum Białki, ale również w 5 innych miejscowościach. Ja byłam jeszcze w Jurgowie (wąskie gardło na górze), Litwince (mało ludzi i bardzo łagodny, długi stok, za to dojazd do wyciągu - taki sobie), Kozińcu (mało ludzi, naturalny śnieg i dosyć długi prosty zjazd, brakowało mi małej skoczni na samym końcu, kiedy ciągnie się długa prosta).
Powyżej pusty stok na Litwince. Tak było prawie do południa, a potem dojechało trochę osób, ale kolejki do wyciągu nie było.
Widok wieczorową porą z Kozińca na okolicę.
Przez Białke przejeżdża skibus, który za darmo zabiera narciarzy na Kotelnicę.
Wyciągi są czynne od 9-22, co podnosi ich atrakcyjność. Pozostałe wyciągi są szybciej zamykane. Na Kozińcu, gdy jeździliśmy zamknięto bramki o 18.00.
W tym samym czasie w Szczawnicy, mimo iż znajdują się tam 2 wyciągi, stoki nie były naśnieżone.
To tyle o wyciągach.
Obok centrum hotelowego przy Kotelnicy Białczańskiej jest również Terma Bania, gdzie za jedyne 95 zł można przez 2,5 godziny zaznać: rozrywki, relaksu i skorzystać z sauny. Od razu mówię, że 2,5 godziny to bardzo krótki czas na tyle atrakcji, gdyż wszędzie są kolejki, a spróbować trzeba wszystkiego. Przez 2,5 godziny można spokojnie skorzystać ze strefy rozrywki. Płaci się wtedy za te 2,5 godziny mniej, bo coś koło 60 zł, a przynajmniej dogłębnie się pozna wszystkie zjeżdżalnie, basen z falą, biczami wodnymi, gorącą wodą itd.
Amatorom zjazdu z ultraszybkiej i szybkiej zjeżdżalni doradzę zatkać nos przed wylądowaniem w basenie. Ja tego nie zrobiłam i przez godzinę wypluwałam z siebie wodę (termalną zresztą). Jest to mało przyjemne.
Okolica.
Białkę Tatrzańską można zwiedzać od każdej strony, jednak nas najbardziej zainteresowała jej wschodnia strona z jeziorem czorsztyńskim, zamkiem w Niedzicy i Czorsztynie, jaskinią Obłazową i uzdrowiskiem w Szczawnicy.
Zamek w Niedzicy cieszy się dużą popularnością wśród turystów. Zwiedzanie z przewodniczką (trzeba trafić na grupę) jest o wiele ciekawsze niż samemu. Można się dowiedzieć, że był to zamek Węgierski, ale miał jednego właściciela Polaka: Hieronima Łaskiego, którego rodzina utrzymała go jedynie przez 40 lat. Był słynnym polskim dyplomatą i zamek dostał w nagrodę od króla Węgier Jana Zapolyi.
Dowiedzieliśmy się również, że w czasie II wojny światowej zamek nie został zniszczony, bo Węgry kolaborowały z Niemcami. Zniszczyli go dopiero Rosjanie, który 'wyzwalając', spalili całe wnętrze. Dewastacja została nazwana 'wyzwoleniem'....
Powyżej zamek w Niedzicy.
Czorsztyn - to prawie same ruiny - żal patrzeć, szkoda, że nikt nie chce go odbudować.Uzdrowisko w Szczawnicy kłuje w oczy kontrastami. Przepięknie odrestaurowana pijalnia wód, dom gościnny, parę innych willi i pozostawione swojemu losowi dawne budynki zakładów pracy 'Hutnik', "Budowlaniec", "Papiernik". Wysokie, straszą pustymi oknami i sypiącymi się tynkami.
W tle pijalnia wód.
Odrestaurowany Dom Gościnny
Założyciel uzdrowiska w Szczawnicy
Bardzo miłym akcentem wycieczki na wschód jest Jaskinia Obłazowa, która znajduje się w Skałce Obłazowej przy przełomie rzeki Białki. Okolica jest przepiękna.
Widok ze skałki Obłazowej.
Przełom Białki.
Wyjazd w góry nie byłby pełny bez wędrówki po górach. Podjechaliśmy do miejscowości Rzepiska i ruszyliśmy w stronę Łapsze Wyżne. Jak się okazało, trasą tą kiedyś noszono trumnę ze zwłokami, bo w Rzepiskach nie było kościoła i cmentarza. Szło się dobrze, bo Rzepiska leżą wysoko w górach i wokoło roztaczają się piękne widoki. Kościółek w Łapsze Wyżne - przepiękny. Droga powrotna była cięższa, bo duża część pod górkę, co sprawiało, ze z trudem łapałam oddech.W drodze powrotnej zwiedziliśmy zamek w Niepołomicach, w którym urządzono małe muzeum i galerię sztuki oraz dowiedzieliśmy się, że puszcza Niepołomicka jest 3-cią największą puszczą w Polsce.
Będąc w Białce warto przejechać się do Bukowiny Tatrzańskiej do Schroniska Smaków Magdy Gessler. Menu bardzo wyszukane, jedzenie przepyszne, choć porcje niezbyt wielkie. Takie, żeby poczuć, że coś się zjadło i mieć ochotę na więcej. My byliśmy tam na deserze i kawie. Ja zamówiłam bezę, a mąż tartę czekoladową i obojgu nam smakowało. We wnętrzu wisi przepiękny żyrandol imitujący stalagmity, a na pierwszym piętrze jest wysoki, w białym kolorze piec kaflowy.
Restauracja oprócz stolików dla 4,6 i dla większej ilości osób, dysponuje również stolikiem 2 osobowym (duży plus). Na sali z głośnika sączy się bardzo przyjemna muzyka. Szmer ludzkich głosów uzupełnia klimat.
Mam jedynie uwagę co do toalety. Jest ładnie urządzona, nieszablonowo. Na blacie umywalkowym jest nawet krem do rąk i lakier do włosów, ale blat został źle zrobiony i zalegała na nim woda. To sprawiło, że odechciało mi się korzystać z kremu (pływał w wodzie).
Druga ciekawa restauracja: Bury Miś po drodze z Kozińca do Białki, ma ciekawe wnętrze i wystawę prac właściciela, który zbiera złom i robi z niego dzieła sztuki, ale we wnętrzu brak małych stolików. Tam zamówiliśmy zupy: gulaszową i flaki. Zupy były ciekawie podane, z chlebem. Moja gulaszowa była dobra, ale brakowało mi w niej ostrości papryki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz