Dwa jastrzębie pilnują moich czereśni. Szpaki nawet nie podlatują.
Dodatkowo odwiedził mnie mały zajączek, który zjadł wszystkie liście
rzepy (wszystko inne zostawił). Ciekawostką jest to, że jedzenia dookoła
ma pod dostatkiem. Postanowił jednak przejść wzdłuż całego mojego
ogrodzenia, żeby wejść od strony sąsiada! No cóż, widocznie moja rzepa
pachniała mu na kilometr.
Poza tym mam kacze przedszkole. Nie
wiem czy przetrwa, bo woda w stawie wysycha. Rzuciłam im wczoraj chleb,
ale przeczytałam że lepiej płatki owsiane. Teraz kacza mama siedzi z
nimi za uciętym pniem.
Kacza mama przyszła do mnie, kiedy sąsiad
kosił łąkę. Widocznie kaczki miały tam gniazdo. Najgorzej, że widziałam
kaczego tatę kulejącego (najwyraźniej bronił swojej rodziny przed
traktorem). Kaczy tata przestraszył się mojej Maszki i uciekł w odwrotną
stronę niż małe kaczątka. Teraz kacza mama została sama z dwójką
maluchów. Kaczego taty od wczoraj ani śladu. Mam nadzieję, że nie
upolowały go dwa jastrzębie i wróci, jeśli nie jest bardzo ranny.
To by było na tyle komediowych relacji ogrodowych.
Nadmienię jeszcze tylko (gdyby ktoś nie wiedział), że wiewiórki bardzo
lubią czereśnie. Dowiedział się o tym mój sąsiad, kiedy zobaczył jak
pałaszują jego czereśnie 'majówki'. Wniosek z tego taki, że nie tylko
ludzie lubią wszystkiego próbować...
A poniżej zaskroniec, który uważa, że przy moim tarasie na cyprysiku jest mu najlepiej. Jak go zobaczyłam, to nie wierzyłam własnym oczom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz