Trafiłam na stronę z cytatami Marka Twaina. Oto jeden z nich:
Ćwicząc możemy w końcu nauczyć się dość łatwo znosić przeciwności losu. Te, które godzą w innych, rzecz jasna.
Każdy może interpretować tę myśl - jak chce. Ja to rozumiem tak, że: zawsze najłatwiej nawracać, pouczać innych, tudzież zarządzać ich czasem i pieniędzmi. Sami ze sobą radzimy sobie gorzej.
Podczas parzenia porannej herbaty zauważyłam za oknem 3 sarenki. Uwieczniłam je na zdjęciu. Nie każdy ma możliwość fotografowania sarenek podczas ich porannego żerowania z okna w kuchni. Ha ;)
Od paru dni wieje silny wiatr. Ociepliło się. Po śniegu i zamarzniętej ziemi nie ma już śladu.
Innego dnia, również podczas parzenia porannej herbaty zauważyłam za oknem tego
ptaszka z czerwonym brzuszkiem. Bardzo mi się spodobał i zrobiłam mu
fotkę.
Sięgnęłam po mój atlas ptaków i czytam:
Bliski kuzyn naszego gila, gil azorski jest najrzadszym europejskim ptakiem wróblowatym (200-300 par). Żyje jedynie na Sao Miguel.
Nie wiem jaki to ma związek z rzeczywistością - skoro mam go u siebie (daleko od Azorów) na działce i nawet nie boi się podchodzić pod mój dom. Tego gila azorskiego mogę spokojnie nazwać Wojciechowskim i w dodatku doliczyć kolejną parę do tej marnie wyglądającej statystyki (bo widziałam dzisiaj parę ptaszków).
A to kolejna niespodzianka, bo ten krzaczek nie przejmuje się, że mamy połowę stycznia i właśnie sobie zakwitł. Zdaje się, że to kalina wonna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz