Czuję się jakbym jechała w pociągu pospiesznym. Wszystko tak szybko dojrzewa!
Jestem wkurzona na ptaki, bo zjadły nam większość czereśni (jak już jastrzębie przestały pilnować) i WSZYSTKIE wiśnie. Nie będę już ich dokarmiać, bo się rozpanoszyły i nie wiedzą co im wolno, a co nie.
Ocet jabłkowy nastawiony.
W tym roku jest urodzaj na:
- koper (z kopru pieliłam wszystkie grządki)
- pomidory (rosną jak na drożdżach)
- melony (jeszcze nigdy nie miałam tylu owoców)
- jabłka
- gruszki
- śliwki
Na co w tym roku nie ma urodzaju? Wszystko jest piękne.
Lobelie mi tylko jakoś dziwnie obumarły. Wsadziłam takie 'zdychające' do gruntu. Może odżyją?
Po prawej stronie, piękny w tym roku perowskia.
Ten sam klomb widziany z drugiej strony z kępami 'słoneczniczków' i kolorowych floksów.
Gąszcz melonów (owoce pod liśćmi) i busz z pomidorów.
Inspekt w środku lata.
Dookoła są grządki. Po prawej stronie rząd bakłażanów. Jeden już kwitnie. Czy owoc zdąży dojrzeć? Podobno przestają rosnąć przy temperaturze niższej niż 15 stopni C.
Ten niebieski to hyzop lekarski, który przyciąga pszczoły i nawet w zimę jest zielony.
To jest roślina bezproblemowa. Łatwo się wysiewa, łatwo rośnie i na nic nie choruje.
Pod drzewem zasadziłam w kręgu szczawik trójkątny.
Nasturcja pnie się po kratce na tarasie. Bardzo ją lubimy z mężem. Daje poczucie schronienia.
Dalsza perspektywa.
Piołun ogrodowy na tle czerwonej pęcherznicy. Jest bardzo ekspansywny, rozmnaża się i rośnie u mnie jak perz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz